Czasami trzeba być upierdliwym

Z nowym dyrektorem Żorskiego Centrum Organizacji Pozarządowych rozmawiamy m.in o ekonomii społecznej, a także relacjach organizacji ze środowiskiem biznesu i lokalnym samorządem.

-Objął Pan stanowisko dyrektora Żorskiego Centrum Organizacji Pozarządowych z początkiem stycznia. Czy planuje Pan jakieś zmiany w działalności centrum?

Adrian Fojcik: Jestem przekonany, że mój poprzednik wykonał tutaj  kawał dobrej pracy i nie widzę powodu dla przeprowadzania jakichś głębokich zmian. Będzie mi zależało, żeby jeszcze bardziej wyjść do mieszkańców, bo w końcu po to tu jesteśmy. Chciałabym, żeby jeszcze szerzej rozpropagować  działalność żorskich organizacji, dlatego m.in. zgłosiliśmy Arkadiusza Żurkowskiego, trenera baseballistów kadry narodowej Polski i żorskich „Gepardów” do nagrody Phoenix Sariensis.

-ŻCOP angażuje się w projekty mające na celu ekonomizację organizacji pozarządowych. Czy żorskie organizacje są zainteresowane taką profesjonalizacją swojej działalności?

-Do naszego słownika dopiero wchodzą takie określenia jak ekonomia społeczna, spółdzielnia socjalna, myślę, że organizacjom i instytucjom trudno jeszcze poruszać się w tym obszarze. Rzeczywiście, teraz rekrutując do projektu „Inkubator ekonomii  społecznej” nie mamy ludzi na pęczki, ale liczę, że ten program to będzie miernik tego, co organizacje wiedzą, a czego jeszcze chcą się na ten temat dowiedzieć. Z drugiej strony wiem, że dla wielu organizacji hamulcem jest to, że brak im rąk do pracy, bo często chociaż organizacja liczy 20 członków to np. tylko 4 osoby to takie lokomotywy, które aktywnie działają. Trudno wtedy podzielić obowiązki. Poza tym, nie da się ukryć, że mamy złe prawo. To, co przeraża organizacje i odstręcza np. od prowadzenia działalności gospodarczej to ogrom formalności do dopełnienia, co przy małej grupie aktywnych członków jest jeszcze trudniejsze do wykonania, i koło się zamyka.

-A wolontariusze?

-Na pewno są działki, jak np. stowarzyszenia sportowe, gdzie łatwiej jest pozyskać wolontariuszy. Sam muszę przyznać, że często spotykam się z opinią, że na wolontariat to można sobie pozwolić na emeryturze. Ciągle jeszcze młodzi ludzie nie doceniają chyba wartości wolontariatu, jako możliwości zdobycia doświadczenia, które pozwala na płynne przejście od nauki do rynku pracy. Nie tylko dzięki zdobytym umiejętnościom, ale też formalnym potwierdzeniom zdobytego doświadczenia, świadectwom, referencjom.

-A jak Pan ocenia współpracę żorskich organizacji ze środowiskiem biznesu?

-Kiedy zostałem prezesem Hawajskich Koszul, które wtedy były w powijakach, to było źródło moich obaw, czy uda się pozyskać sponsorów. To kwestia budowania relacji, chociaż nie zawsze jest różowo, nie zawsze jest koniunktura na rynku, ale nigdy nie można się obrażać i palić za sobą mostów. Trzeba mieć szacunek do tego, że ktoś, kto podejmuje ryzyko na rynku finansowym, jeszcze chce wspierać ciekawe inicjatywy, chociaż nie musi. Oczywiście, zawsze chciałoby się, żeby to wsparcie było większe, ale moim zdaniem w Żorach nie jest źle. Czasami też trzeba być „upierdliwym”, pochodzić za czymś, ale też jasno pokazać potencjalnym sponsorom korzyści, jakie będą mieć ze wsparcia danej inicjatywy. To spore pole do popisu dla organizacji, ale to też jest w interesie samorządów, bo to co organizacja pozyska z zewnątrz, samorząd może przeznaczyć na inny cel.

-A jak przebiega współpraca pomiędzy organizacjami pozarządowymi, a żorskim  samorządem?

-Miasto Żory wychodzi do organizacji, czego potwierdzeniem jest chociażby istnienie ŻCOP-u. Organizacje odpowiadają na to z mniejszym lub większym zaangażowaniem.  Rzeczywiście, jeśli jest jakaś impreza, którą organizujemy my albo któraś z organizacji to widać to zaangażowanie. Moim zdaniem jednak mało organizacji uczestniczy w bieżącym życiu miasta np. w uroczystościach miejskich. Uważam, że organizacje powinny uczestniczyć w obchodach takich uroczystości, jak Święto Niepodległości czy Święto Konstytucji 3 Maja. To jest PR organizacji, tak buduje się zaufanie społeczne, z takiej pozycji inaczej buduje się też relacje z samorządem, pokazując, że im zależy, że umieją współistnieć w tym miejskim organizmie. Chodzi o to, żeby obie strony nie stykały się tylko, kiedy są konkursy grantowe i kiedy czegoś się oczekuje, ale żeby organizacje bardziej  uczestniczyły w życiu miasta.

-A jak funkcjonują organizacje w środowisku mieszkańców Żor?

-Myślę, że cały czas trzeba zwiększać wiedzę o organizacjach wśród mieszkańców. Chciałbym jednak, żeby oprócz informacji , które trafiają do mediów, do promocji organizacji mógł być wykorzystywany również miejski system informacji, czyli tablice elektroniczne i billboardy. Kiedy ludzie kilka lub kilkanaście razy w ciągu tygodnia przejadą obok jakiejś informacji to może w końcu zapadnie im w pamięć. Myślę, że to też dobry sposób na to, żeby organizacje mogły dać się poznać środowisku lokalnego biznesu.

***
Adrian Fojcik – dyrektor Żorskiego Centrum Organizacji Pozarządowych