Czas podsumowań

-Nasze innowacyjne i pionierskie w skali kraju projekty częściej są doceniane z perspektywy Warszawy niż Rybnika – mówi Piotr Masłowski, dyrektor zarządzający CRIS.

-Koniec grudnia to zwykle czas podsumowań. Jaki to był rok dla trzeciego sektora w Polsce?

Piotr Masłowski: Jeśli chodzi o środowisko, w którym funkcjonują organizacje pozarządowe, to trudno powiedzieć coś optymistycznego. Niestety nie jest zbyt sprzyjające. Barier prawnych jest co niemiara i cały czas powstają nowe. Na organizacje nakłada się dodatkowe obowiązki, np.  sprawozdawczość z „1 procenta” jest coraz bardziej skomplikowana. Przykłady można mnożyć. W przypadku podmiotów gospodarczych mówi się o konieczności wprowadzania uproszczeń. Problem jest przynajmniej dostrzegalny. Temat ułatwień dla organizacji nie jest w ogóle podejmowany. Po prostu nie ma systemowego podejścia, które sprzyjałoby rozwojowi trzeciego sektora w Polsce. W raportach rządowych chętnie wspomina się o roli organizacji pozarządowych. W sferze działań rządu już tego nie widać. Jeszcze gorzej wygląda to na poziomie samorządu.

Dla przykładu: w województwie śląskim fundusze regionalne, o które mogą ubiegać się organizacje pozarządowe mają szereg obostrzeń niespotykanych nigdzie indziej. Ze strony poprzednich władz województwa nie było nawet woli powołania Rady Pożytku Publicznego. Małe organizacje z naszego regionu są w bardzo trudnej sytuacji. Oprócz naszych Inkubatorów i programów typu Działaj Lokalnie w ogóle nie ma dla nich oferty. W konkursach poszczególnych miast dofinansowanie dostają niemal zawsze te same organizacje. W tej sytuacji nie ma szans na zmianę społeczną. Nowe podmioty nie mają się jak przebić, nie mówiąc o rozwinięciu.

-A jaki to był rok dla CRIS-u?

CRIS w szczytowym okresie zatrudniał ponad 30 pracowników. W 2011 r. liczba pracowników etatowych spadnie prawdopodobnie poniżej 10 osób. Jesteśmy zależni od grantów. Absurd systemu konkursów grantowych polega na tym, że najpierw inwestuje się w ludzi i sprzęt, a po zakończeniu projektu się o tym zapomina. Brakuje ciągłości. Projekt się kończy i nikogo nie interesuje co dalej ze sprzętem, wykwalifikowanym personelem. To niejednokrotnie inwestycje idące w miliony złotych, których rozwoju nikt nie śledzi.  Polskę do tej pory wyróżniały organizacje wspierające, takie jak CRIS. Obecnie w całym kraju obserwujemy ich kryzys. Jesteśmy wypierani przez samorząd. Niestety nie  dlatego, że robi coś lepiej.  Dlatego, że ma polityczną siłę przebicia.

Pomijając te wszystkie trudności cieszy to, że nasza praca przynosi efekty. Coraz więcej osób angażuje się wolontariat, zrzesza się w organizacjach, żywo interesuje się życiem miasta. Związany z CRIS Paweł Mitura-Zielonka został dobroczyńcą roku w konkursie ogólnopolskim. Pan Piotr Ryłko został Wolontariuszem Roku w województwie śląskim. Te osoby byłyby pewnie aktywne i bez nas, ale my wyciągamy ich działania na światło dzienne i dzięki temu stają się wzorem dla innych. Przy okazji o Rybniku i wyjątkowych wyróżnieniach rybniczan jest głośno w całym kraju.

-Jakie perspektywy dostrzegasz w nadchodzącym roku? Co dalej z CRIS?

W nadchodzących miesiącach będziemy musieli zmierzyć się z tym, czego uczymy innych, czyli z ekonomią społeczną. W dużym uproszczeniu chodzi o sprzedaż różnego rodzaju usług, aby z zysku  finansować  działania społeczne. Wraz z naukowcami z Uniwersytetu Śląskiego powołaliśmy spółkę, która zajmuje się badaniami, ewaluacją, opracowaniem koncepcji rewitalizacji i dokumentów planistycznych, szkoleniami w niszowych obszarach takich jak współpraca międzynarodowa czy współpraca z niepełnosprawnymi. Obszarów, w których możemy zaoferować ciekawy produkt jest bardzo wiele.

-Czyli mimo kryzysu CRIS nie zamierza schodzić z wytyczonej ścieżki i ograniczać działalność?

CRIS i ludzie związani z CRIS stali się marką. W naszym zespole są doświadczeni i cenieni fachowcy, działający na wielu polach. Ja uczestniczę w pracach komitetu monitorującego FIO, inni oceniają projekty na szczeblu krajowym, przygotowują strategie rozwoju ekonomii społecznej na poziomie wojewódzkim, strategie rozwoju sportu dla miast z regionu, pracują jako asesorzy lub doradcy w zakresie marketingu społecznego. Udało nam się zbudować całkiem solidny think tank. Mimo to na szczeblu lokalnym nikt się z naszym głosem nie liczy i nikt nie chce korzystać z naszych doświadczeń. Paradoksalnie łatwiej nam się rozmawia z administracją rządową, a nasze innowacyjne i pionierskie w skali kraju projekty częściej są doceniane z perspektywy Warszawy niż Rybnika. Na naszych spotkaniach z zakresu rewitalizacji, czy budżetu partycypacyjnego łatwiej spotkać gościa z Warszawy niż radnego z Rybnika.

***
Piotr Masłowski – dyrektor zarządzający Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych CRIS.