W tym, w czym jesteśmy dobrzy, postaramy się być lepsi

Kim jest Piotr Stoły? Od kiedy jest związany z CRIS i co według niego powinno być priorytetem CRIS? Poznajcie naszego nowego prezesa.

– Kim jest Piotr Stoły, poza tym, że od tygodnia jest nowym prezesem CRIS?

Piotr Stoły: – To człowiek o wielu obliczach. Filolog polski i szachista, ojciec i właściciel psa, Ślązak i Europejczyk, specjalista od projektów i pracy zespołowej, miłośnik dobrego jedzenia i jogi dynamicznej… Ale w sumie to ktoś, komu zależy na CRIS-ie i zawsze podkreśla, że jest zeń dumny. Ma pesel zaczynający się na 6, mieszka w Katowicach (choć urodził się w Rogowie, w gminie Gorzyce, gdzie spędził dzieciństwo i młodość). I uważa, że włosy na głowie są przereklamowane…

– Jesteś nowym prezesem, ale nie nową twarzą w CRIS. Od kiedy jesteś związany ze stowarzyszeniem?

– W CRIS-ie jestem od samych początków, choć go nie zakładałem. Na moich oczach zatrudniliśmy pierwsze osoby, napisaliśmy pierwsze poważne projekty, przeżyliśmy pierwsze przeprowadzki. Krótko pracowałem etatowo w jednym z projektów (10 lat temu), w wielu innych udzielałem się jako trener, moderator, animator, ekspert. Prawie rok temu wszedłem w skład zarządu. W miniony czwartek członkowie stowarzyszenia na walnym zebraniu obdarzyli mnie ogromnym zaufaniem… I tak oto zostałem nowym prezesem.

– Zmiany w zarządzie CRIS dla wielu osób mogły być zaskoczeniem…

– Organizacje pozarządowe są dynamiczne, zatem i zmiany mogą czasem zaskakiwać; w tak prężnej organizacji, jaką jest CRIS, także zmiany w zarządzie zdarzają się dynamicznie (poprzednie zarządy również nie zawsze kończyły kadencje w terminie). Poprzedni zarząd, pod wodzą Ani Cebuli (która w trakcie kadencji stała się Anią Pomykoł), odwalił gigantyczną robotę w bardzo trudnym czasie – najpierw spiętrzenie kilku kończących się niemal równocześnie złożonych projektów, później “dziura” w postaci braku konkursów z nowej perspektywy finansowania z funduszy unijnych. Ale CRIS został wyprowadzony na prostą, choć gargantuicznym wysiłkiem. Nie dziwmy się zatem, że mogło się pojawić zmęczenie, a raczej wyczerpanie.

– Nie jesteś pracownikiem biura CRIS, funkcję prezesa sprawujesz społecznie. Czy da się kierować tak dużą organizacją nie będąc w środku biurowych wydarzeń?

– Nie jest to nowa sytuacja, tak było w czasach pierwszego prezesa, Lecha Kowalskiego. Choć nie mam do biura tak blisko jak on, mamy za to teraz komunikatory i podpisy elektroniczne, więc technicznych ani logistycznych problemów nie będzie. A czasem lekkie oddalenie od centrum wydarzeń pozwala patrzeć na całość z szerszej perspektywy – może wtedy spoza drzew da się zobaczyć las? Poza tym zarząd to nie tylko prezes – jest nas pięcioro, wszyscy w CRIS-ie od wielu lat; po prostu doborowa ekipa (Iza Kaznowska, Sonia Lenarczyk, Kasia Weideman i Janusz Piechoczek), koordynatorzy i autorzy największych projektów. A przy okazji więcej kobiet niż mężczyzn, więc naprawdę mogę być spokojny.

– Czy można już wskazać priorytety nowego zarządu?

– Jak mawia mój znajomy – stoperan i do przodu. Na pewno nie odpuścimy ekonomii społecznej, z pewnością wyprujemy żyły, wspierając wszelkie inicjatywy budujące społeczeństwo obywatelskie. Będziemy proponowali stworzenie inkubatora (społecznej ekonomii, organizacji pozarządowych) w Rybniku oraz innych miejscach subregionu, będziemy się starali kontynuować działania regrantingowe. W tym, w czym jesteśmy dobrzy, postaramy się być lepsi. Oraz sięgać po nowe wyzwania.