NESsT, czyli pozytywna zmiana

“Powinniśmy uczyć się inwestowania społecznego ” – przekonuje Agnieszka Orzechowska, Dyrektor Krajowa NESsT Polska. Zapraszamy do rozmowy na temat kondycji ekonomii społecznej w Polsce.

– Co to jest NESsT i czym się zajmuje?

– NESsT to międzynarodowa organizacja inkubująca przedsiębiorstwa, które rozwiązują istotne problemy społeczne w krajach rynków wschodzących. Od 1997 roku pracujemy z przedsiębiorcami społecznymi w Ameryce Łacińskiej i Europie Środkowo-Wschodniej, gdzie uruchomiliśmy 130 przedsiębiorstw społecznych, które przyniosły pozytywną zmianę w życiu ponad 317 000 przedstawicieli i przedstawicielek społeczności zagrożonych wykluczeniem. Obecnie nasze zespoły działają w Argentynie, Brazylii, Peru, Rumunii, Chorwacji, na Węgrzech i w Polsce.  Wsparcie nowego biznesu w fazie tworzenia biznesplanu jest bardzo ważne, jednak wierzymy, że na kolejnych etapach rozwoju przedsiębiorcy nie powinni być pozostawieni sami sobie. Oferujemy długoterminowe wsparcie eksperckie i finansowe, przez okres nawet do siedmiu lat. W pracy z przedsiębiorstwami wykorzystujemy nasze innowacyjne, autorskie materiały szkoleniowe i dostarczamy narzędzi, które pozwalają na efektywne zarządzanie przedsiębiorstwem, a także na rzetelne mierzenie wpływu społecznego. Przedsiębiorstwa NESsT mogą liczyć na fachowe wsparcie naszych partnerów zrzeszonych w Business Advisory Network (BAN) – sieci ponad trzystu osób ze świata biznesu, które pro bono poświęcają setki godzin doradzając rozwijającym się przedsiębiorstwom. W Polsce obecni jesteśmy od 2013 roku, kiedy rozpoczęliśmy wdrażanie programu inkubacji polskich przedsiębiorstw społecznych.

– Co NESsT rozumie pod pojęciem ekonomii społecznej?

– Najistotniejsza jest pozytywna zmiana społeczna jaka wynika z działalności biznesowej. Kluczowe jest rozwiązywanie problemów społecznych za pomocą instrumentów ekonomicznych. Obok wypracowywania konkretnego zysku, przedsiębiorca staje się agentem zmiany społecznej. Kreuje nowe miejsca pracy, bezpośrednio w przedsiębiorstwie lub wspiera ich tworzenie poprzez oferowane szkolenia umożliwiając tym samym uzyskanie stabilnego i godziwego dochodu, a nie tylko minimum pozwalającego na przetrwanie. Przedsiębiorstwo społeczne to dla nas organizacja lub firma działająca w obszarze integracji grup marginalizowanych z rynkiem pracy, to kooperatywy lub stowarzyszenia działające na rzecz zwiększenia dochodu ich członków, czy wreszcie przedsiębiorstwa komercjalizujące dostępne technologie, które działają jednocześnie na rzecz poprawy jakości życia społeczności o niskich dochodach. Myśląc w NESsT o przedsiębiorczości społecznej, nie skupiamy się na jakiejś konkretnej formie prawnej. Ważne jest dla nas to, jaki efekt przynosi działalność przedsiębiorstwa. Nasze wsparcie adresujemy do podmiotów, które tworzą stabilne i godne miejsca pracy i/lub zapewniają trwały dochód osobom marginalizowanym. Zdobywając zatrudnienie i dochód, ludzie zyskują podmiotowość. Nieważne, czy mieszkają w centrum Europy, czy na peruwiańskiej wsi – dzięki uzyskiwanym dochodom, dzięki uczciwej pracy mogą zadbać o wykształcenie swoich dzieci, mogą lepiej mieszkać, zdrowiej się odżywiać, opłacić lekarza. Jednym słowem – poprawiają jakość swojego życia. Długoterminowo nad tym w NESsT pracujemy i takie cele stawiamy przed sobą i naszymi przedsiębiorstwami społecznymi.
Za przykład może nam posłużyć Fundacja Eko Bielska Kraina, przedsiębiorstwo z portfolio NESsT, które zmierza do zrównoważonego rozwoju obszaru Beskidu Śląskiego. Internetowa giełda sprzedaży ekologicznych produktów rybackich i rolnych oraz oferta turystyczna przedsiębiorstwa skoncentrowane są na tworzeniu możliwości uzyskania stabilnego dochodu dla drobnych rolników i rybaków z regionu. Jednak nie tylko ta grupa skorzysta na działalności przedsiębiorstwa, będą to także mieszkańcy miast, którzy w przystępny sposób zamówią zdrowe, certyfikowane produkty spożywcze, czy spędzą kilka dni wypoczynku w Bielskiej Krainie.

– W jakiej kondycji jest polska ekonomia społeczna?

– W Polsce o ekonomii społecznej mówi się bardzo jednostronnie, preferowane są konkretne formy prawne, którym oferowane jest standardowe i dość powierzchowne wsparcie: wyraźnie określony kapitał początkowy oraz podstawowe szkolenia, nie zawsze dopasowane do specyficznych potrzeb przedsiębiorstwa. Jakość tych szkoleń i doradztwa pozostawię bez komentarza, bo to bardzo zależy od indywidualnych kompetencji samych trenerów i konsultantów. Po kilku latach tego typu działań okazuje się, że powoływane przedsiębiorstwa społeczne często nie otrzymują dostatecznego wsparcia na etapie rozwoju, dlatego nie są w stanie utrzymać się na rynku. Obserwuję takie zjawisko: jest pomysł, jest jakaś grupa osób, zgłasza się do jakiegoś konkursu lub projektu dla przedsiębiorstw społecznych, dla społecznych start-upów, uczestniczy w cyklu szkoleń, zdobywa nagrodę finansową i koniec. Okazuje się, że zastrzyk finansowy na start nie wystarczy – potrzebna jest długofalowa praca indywidualna z przedsiębiorstwem. Z naszego ponad 17-letniego doświadczenia wynika, że krytycznym czynnikiem, który decyduje o być lub nie być przedsiębiorstwa jest zespół i lider. Dobrze przygotowany biznesplan, a co za tym idzie jakość i konkurencyjność oferty, nie muszą wcale zadecydować o sukcesie przedsięwzięcia. Wiele świetnych pomysłów nie udało się, bo nie było ludzi, którzy umieliby te pomysły wcielić w życie. Ponadto, w Polsce spółdzielnie socjalne tworzy się angażując osoby, które nie miały wcześniej doświadczenia w prowadzeniu biznesu, w zarządzaniu ludźmi, które nie mają sieci kontaktów, nie mają elementarnej wiedzy na temat inwestycji, finansów, organizacji produkcji, relacji z klientami. Oczywiście, jak najbardziej takie osoby mogą stać się przedsiębiorcami i z sukcesem prowadzić podmiot ekonomii społecznej, ale trzeba je wesprzeć. I to nie przez rok, ale w okresie 3-5 lat. W Polsce tego myślenia nie ma. Rozpoczynając pracę z przedsiębiorstwem społecznym w naszym kraju zakłada się perspektywę czasową roku, może 18 miesięcy – tyle, ile trwa projekt finansowany z UE. Natomiast wprowadzenie firmy na rynek, zbudowanie marki, osiągnięcie progu rentowności i pierwszego zysku to średnio 3 lata. I mówię tutaj o tradycyjnej firmie, która maksymalizuje zysk finansowy. W przypadku przedsiębiorstwa społecznego to może być nawet dłużej, bo firma społeczna ponosi dodatkowe koszty (np. szkoleń, przygotowania miejsc pracy dla osób niepełnosprawnych, inwestycji społecznych). Czyli polski system “porzuca” przedsiębiorstwa społeczne w najbardziej krytycznym momencie: po zarejestrowaniu, kiedy tak naprawdę potrzebne jest największe i najbardziej intensywne wsparcie. Interesującym zjawiskiem w Polsce jest to, że przedsiębiorstwa społeczne upadają, a system ich wsparcia trwa i rozwija się.
Bardzo dużą słabością polskich przedsiębiorstw społecznych jest też brak gotowości do rozwoju. Okazuje się, że wdrażane modele biznesowe pozwalają polskim przedsiębiorstwom społecznym funkcjonować jedynie w tzw. mikroskali. To powoduje, że sektor ten nie jest traktowany poważnie, nie istnieje w świadomości konsumentów czy partnerów biznesowych. Ta mikroskala nie pozwala też na rozwój procesów technologicznych, produkcyjnych w przedsiębiorstwach społecznych, nie daje szans na poprawę jakości świadczonych usług, wytwarzane produkty nie są powtarzalne. Oczywiście, można się spierać i twierdzić, że to jest siła podmiotów ekonomii społecznej, bo oferują coś oryginalnego. Jednak, jeśli chcemy upowszechniać pewien model prowadzenia biznesu, jeśli chcemy realnie zmieniać świat wokół nas, to musimy zrobić krok w stronę masowości. Tego myślenia w polskim sektorze ekonomii społecznej nie ma. Organizacje i osoby, które brały udział w naszym konkursie dla przedsiębiorstw społecznych w 2014 roku nie potrafiły planować w perspektywie dłuższej niż 2 lata. Nie potrafiły także oszacować swojego wpływu społecznego, określić jaką zmianę przyniesie ich działalność i jak tę zmianę zmierzą. Brakuje myślenia strategicznego, a nawet powiedziałabym, wizjonerskiego. I to zarówno po stronie przedsiębiorstw społecznych, jak i decydentów programujących wydatkowanie środków unijnych i budżetowych.

– Jak widzi Pani przyszłość polskiej spółdzielczości obserwując to, co dzieje się na świecie? Czego – w kontekście przedsiębiorczości społecznej – możemy uczyć od zagranicy?

– Ponownie chcę podkreślić, że my nie ograniczamy się do wspierania spółdzielczości. Pracujemy z przedsiębiorstwami społecznymi, podmiotami, które tworzą stabilne miejsca pracy i oferują trwałe dochody osobom wywodzącym się z grup lub społeczności marginalizowanych.
Ekonomia społeczna w Polsce ma duży potencjał, zwłaszcza w czasach, gdy coraz mocniej wierzymy, że musimy “brać sprawy w swoje ręce “. W portfolio NESsT mamy wiele przedsiębiorstw z krajów takich jak Brazylia czy Peru, które efektywnie działają w obszarze rozwiązywania najpilniejszych problemów społecznych. Nie wszystkie usługi czy produkty, jakie oferują byłyby możliwe do przeniesienia na rynek Polski, jednak ich modele biznesowe – jak najbardziej. Na przykład nagradzany przez magazyn “Forbes” – X-runner z Limy to przedsiębiorstwo społeczne NESsT oferujące usługi w zakresie dostarczania mobilnych toalet oraz odbioru i przetwarzania nieczystości. Wytwarzany przez przedsiębiorstwo kompost sprzedawany jest miejskim zakładom zagospodarowania i utrzymania terenów zielonych.
Myślę, że powinniśmy patrzeć też na kraje anglosaskie, gdzie przedsiębiorczość społeczna stanowi trwały sektor gospodarki. Z jednej strony jest oczywiście wspierana przez państwo, ale ogromny kapitał, jakim dysponuje pochodzi z sektora prywatnego. Ten kapitał przekazywany jest w formie grantów i dotacji w ramach działalności filantropijnej firm, w formie konkretnej współpracy polegającej na zakupie produktów i usług, czy podwykonawstwie, ale także w formie inwestycji kapitałowych w przedsiębiorstwa społeczne. Wielu inwestorów poszukuje innowacyjnych przedsiębiorstw, biznesów, które przynoszą realną zmianę i chętnie w nie inwestuje. W Polsce praktycznie w ogóle nie mówi się o komercyjnych inwestycjach w przedsiębiorstwa społeczne, a dostępność instrumentów finansowych dla polskich firm społecznych jest ograniczona. Sądzę, że powinniśmy uczyć się inwestowania społecznego, a zwłaszcza inwestowania w przedsiębiorstwa społeczne, bo to nam pomoże wzmocnić sektor ekonomii społecznej i uniezależnić go od administracji publicznej. Warto pamiętać, że w takim modelu z biznesu “for-profit” do biznesu “non-profit” płyną nie tylko środki finansowe, ale także “know-how”, kapitał ludzki, technologie. Bardzo cenimy sobie coraz bardziej popularny na świecie model filantropii zaangażowanej, gdzie darczyńcy odchodzą od krótkoterminowej perspektywy projektowej, przyjmując perspektywę inwestorów, długofalowo wspierając przedsiębiorców swoją wiedzą, dzieląc się kontaktami i doświadczeniem. Sądzę, że nasz wysiłek powinien zmierzać do budowania trwałych związków pomiędzy biznesem “non-” i “for-profit” i tego powinniśmy uczyć się od innych krajów.

– Bardzo dziękuję za rozmowę.

***
Agnieszka Orzechowska, dyrektor Krajowa NESsT Polska. Wcześniej pracowała między innymi w Centrum OPUS z Łodzi oraz Biurze Projektowym Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP). Z CRIS współpracuje od 2007 r. (w ramach projektów “Ekokluby – bierzemy sprawy w swoje ręce” i “Zielony Rybnik”).

Rozmawiała Magda Filipowska (kooperatywa.com.pl)